Postpandemiczne spacery

Postpandemiczne spacery

Opublikowane przez Tomasz Knapczyk w dniu 20 czerwca 2020

Wyjazdy Góry

Wiosna roku Pańskiego 2020 wystrzeliła na całego. Drzewa i łąki obsypały się kwieciem, słupek rtęci dochodził momentami do 25 kreski powyżej zera, wszystko pięknie, ładnie, ale co z tego. Wszyscy pozamykani w domach, z tęsknotą wypatrywaliśmy momentu kiedy będzie można opuścić więzienne mury i odetchnąć świeżym powietrzem. Gdy tylko nadarzyła się okazja wybraliśmy się z Kasią na spacerek na Rysiankę. Długo się nie nacieszyliśmy wolnością, ponieważ po piećdziesięciu metrach od parkingu zatrzymał nas miły pan leśniczy i zakazał wstępu do lasu 😞 Niestety nie wiedziliśmy, że dzień wcześniej rząd podjął tę absurdalną decyzję, przez co nasz spacer zamienił się w objazdówkę Pętlą Beskidzką i sam już nie wiem czy do końca legalny piknik nad Wisłą.

Kilkanaście dni później podjęliśmy kolejną probę wejścia na Rysiankę. Tym razem już z Zuzią i Kinią. Niestety gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że wszyscy już tu są. Dosłownie każdy możliwy kawałek miejsca do zaparkowania w odległości kilku kilometrów od wejścia na szlak był zajęty. Nie uśmiechała nam się taka wycieczka, więc postanowiliśmy zmienić cel wybierając Magurkę Wilkowicką. Docierając pod Stalownik widzieliśmy już burzowe chmury nad Bielskiem, ale byliśmy tak zdesperowani, że podjęliśmy próbę wejścia. Zawróciliśmy jednak po 20 minutach. Deszcz zaczął padać, a nie chcieliśmy ryzykować przeziębienia Kini, która następnego dnia, po dwumiesięcznej przerwie, w końcu znów miała iść do przedszkola.

magurka

Jak to mówią: do trzech razy sztuka. Tym razem musiało się już udać. Dobrze znana trasa, pogoda wyśmienita, humory dopisywały, cóż więcej potrzeba. Nogi przyjemnie dawały znać o dłuższej nieobecności w górach, pot chłodził czoło, a ramiona przyjemnie piekły oznajmiając, że Kinia już trochę więcej waży niż zeszłego lata. I tak udało nam się dotrzeć na Szyndzielnię. Radość z tej wycieczki sprawiały zarówno pikniki po drodzem, jak i sam spacer, czy nawet widok schroniska.

Dopełnieniem tego wszystkiego był pierwszy zjazd Kini saneczkami na Dębowcu. Oczywiście na jednym się nie skończyło 😃

Gdy już poczuliśmy tej wolności smak, nie mogliśmy odpuścić kolejnego pięknego weekendu podczas, którego wybraliśmy się na Błatnią. Był to pierwszy w tym roku tak upalny dzień. Temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza, ale nie zniechęcało nas to.

Po mniej więcej dwugodzinnym marszu byliśmy na górze. Trochę się jednak zawiedliśmy, ponieważ w schornisku nie można płacić kartą, przez co zarówno lody jak i zimne piwko musiały na tę chwilę pozostać w sferze marzeń. Odbiliśmy sobie to jednak następnego dnia, wybierając się do Parku Zamkowego w Pszczynie. Tam odetchnęliśmy od upału, no bo ile może tak grzać 😉

Tak więc pierwsze postpandemiczne spacery mamy już za sobą. Z niecierpliwością czekamy na kolejne, modląc się o to, żeby taka izolacja jakiej doświadczyliśmy nie miała już miejsca w przyszlości.

Udostępnij post innym

Czytaj dalej